The Body Shop- masełko do ciała Wild Argan Oil

Hejka ;*

Już pewnie macie dość postów o masełku z The Body Shop, które ostatnio zalewa całą blogsferę. Postanowiłam i ja dorzucić do puli recenzji swoje trzy grosze.

Info od producenta:

Jest to nawilżające masło do ciała z olejkiem arganowym

Skład:

Moja opinia:

Masełko zamknięte jest w małym, 50 ml opakowaniu na zakrętkę w ładnej kolorystyce, przyjemnej dla oka.

Konsystencja jest dość zbita, o żółtawym, lub lekko brzoskwiniowym- jak kto woli- zabarwieniu.

Przyznaje się bez bicia, musiałam troszkę wziąć od razu po otworzeniu paczki, nie dałam rady wytrzymać do czasu, aż zrobię fotki. Zapach urzekł mnie od pierwszego powąchania. Jest dość intensywny, słodki (ale nie mdły) i długo utrzymuje się na ciele. Konsystencja prawdziwego masełka, taka gęsta i z początku ciężko się ją rozprowadza, ale pod wpływem ciepła ciała, robi się to coraz przyjemniejsza do rozprowadzenia. Przez jakiś czas zostaje na skórze, wyczuwałam lekką warstewkę (nic klejącego)- mimo wszystko, nie lubię tego, ale zapach mi to wynagradzał.

Co do właściwości... Masełko rewelacyjnie nawilża! Skóra po nim jest gładziutka i wyraźnie nawilżona. Zawsze jak drapałam się, zostawały mi na rękach czy nogach, białe, suche kreski. Posmarowałam się TBS na noc i rano spróbowałam zarysować ciałko w różnych miejscach- ani jednej kreski, więc śmiało mogę powiedzieć, że efekty są już po jednym użyciu. Masełko jest niewielkie, ma tylko 50 ml i po testowaniu starczy mi jeszcze na jakieś 2-3 razy, nad czym bardzo ubolewam. Zapach jest cudowny, pozwala nam się zrelaksować i cieszyć wieczornym odpoczynkiem (Ja zawsze smarowałam go na wieczór).

Mam nadzieję, że to nie ostatnia rzecz od TBS jaką miałam okazję przetestować.

Lubicie firmę The Body Shop?