Cześć. Przyszła pora na kolejną woskową recenzję. Mam nadzieję, że nie macie ich jeszcze dość i choć kilka osób skorzysta z moich krótkich opisów i pomoże im to w wyborze idealnego dla siebie wosku. Dzisiejszym zapachem, któremu chcę poświęcić notkę jest Honey Blossom.
Honey Blossom była jedną z pierwszych tart w mojej woskowej karierze. Pamiętam, że na sucho bardzo mi się podobała. Po odpaleniu straciła w swoim uroku. Miała pewną nutę zapachową, która mnie denerwowała, jednak nie potrafiłam ściśle powiedzieć, która jest za to odpowiedzialna. Teraz przyglądając się składnikom, wydaje mi się, że to obecność żywicznego drewna. Sam zapach jest bardzo intensywny, lekko mnie przytłacza i nie mam ochoty siedzieć zbyt długo w pomieszczeniu, w który się pali. Wosku zostało mi mało, ponieważ mamie zdarza się go podkradać - jej przypadł on do gustu.
Bardzo ciężko jest mi określić co tak naprawdę czuję odpalając go - z reguły nie mam z tym problemów, tu było inaczej. Jest to mieszanka wszystkiego i niczego - nie polubiliśmy się zbytnio. Mimo to, zapach ten na pewno znajdzie swojego amatora, jednak ja nim nie jestem. Jeżeli chcecie na "własnym nosie" przekonać się jak pachnie Honey Blossom, to możecie kupić go na stronie goodies.pl.
A jakie jest Wasze zdanie na temat tego wosku?
Tego zapachu nie miałam.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam, to mi przypadł do gustu ;)
OdpowiedzUsuńJa wolę owocowe, słodkie zapachy ;) Ten taki nie był, więc to pewnie dlatego ;)
UsuńSzkoda że się nie sprawdził, ja też lubię owocowe i słodkie zapachy, do tego jeszcze kwiatowe :)
OdpowiedzUsuńja go uwielbiam tak jak Twoja mama.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca Ci się spodobał. O tym wosku słyszałam już kilka skrajnych opinii...albo go się kocha, albo nienawidzi ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze nigdy :)
OdpowiedzUsuńJa równiez :)
UsuńA ja z chęcią go wypróbuję, może akurat mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani.
wolałybyśmy jakiś typowo owocowy zapach :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam żadnej :P
OdpowiedzUsuńja aktualnie mam pałeczki zapachowe z Rossmanna, sa boskie!
OdpowiedzUsuńTe takie co się wsadza do wazonika z jakimś płynem?
Usuńja go polubiłam:)
OdpowiedzUsuńMiałam ten zapach i nawet go nie odpaliłam bo gdy jeszcze był w opakowaniu wiedziałam,że zapach mi sie nie spodoba. Oddałam go siostrze ;)
OdpowiedzUsuńMam w domu ten wosk aktualnie i lubię od czasu do czasu używać :)
OdpowiedzUsuńNiestety go nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy nie miałam, nie pamiętam :)
OdpowiedzUsuńW sumie jest wiele zapachów które zainteresowałyby mnie bardziej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze nigdy. :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasje-marzenia-plany-zycie.blogspot.com/
Przyznam się szczerze,że mnie wcale nie kusi
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego wosku głównie dlatego, że nie można ich dostać stacjonarnie ale często czytam, że właśnie przed zapaleniem ładnie pachniały a później niestety rozczarowanie :)
OdpowiedzUsuńJa obecnie używam wosku o zapachu Cranberry ICE. Bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńMiło mi Cie poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu
Tego wosku jeszcze nie miałam, ale czuję, iż jego zapach przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, stylstynka :*
Jeszcze nie miałam żadnego wosku, chociaż bardzo mnie kuszą:)
OdpowiedzUsuńtego jeszcze nie miałam ;d
OdpowiedzUsuń