wtorek, 27 października 2015

Luxury Paris - maseczki do twarzy: zabieg liftingujący, mezokolagenowy i głęboko nawilżający - 2 kroki

Ostatnio jestem tak zabiegana, że po prostu brakuje mi czasu na typowe, kobiece zabiegi. Jednym z nich są maseczki, które uwielbiam, a tak rzadko mam czas by je robić. Tym razem nie było wymówek, ponieważ do testów przywędrowały m.in. 3 maseczki marki Luxury Paris. Są to: zabieg liftingujący, mezokolagenowy i głęboko nawilżający. Jeżeli chcecie znać moje zdanie na ich temat, to zachęcam do czytania.


Pierwszą saszetką na jaką się skusiłam był zabieg głęboko nawilżający mezoenzymatyczny do cery suchej i wrażliwej. Ja jestem posiadaczką takiej skóry. Szczególnie teraz, moja skóra twarzy jest wyjątkowo sucha, pełna odstających skórek. Mimo stosowania peelingów, bardzo ciężko jest się ich pozbyć. Powoli wchodzimy w sezon grzewczy, a moja rodzina jest wyjątkowo ciepłolubna, dlatego grzejniki są gorące już od kilku tygodni. Ogrzewanie niestety nie wpływa pozytywnie na skórę, ponieważ obniża wilgotność powietrza i mojej twarzy na pewno to nie pomaga, dlatego maseczka nawilżająca poszła na pierwszy ogień.


Bardzo lubię maseczki jednorazowe, choć niekoniecznie w dwóch krokach. Wolę chyba ograniczyć się do jednej aplikacji, jednak jak mus to mus. Naniosłam na twarz mikroemulsję złuszczającą i trzymałam ją 10 minut, tak jak zaleca producent. Po upływie tego czasu spłukałam maseczkę i przeszłam do kroku drugiego, w który należało nanieść ultranawilżającą maseczkę, a po 10 minutach zetrzeć jej pozostałości chusteczką kosmetyczną. Po tym zabiegu skóra była ewidentnie nawilżona, a skórek było naprawdę niewiele. Była gładka i przyjemna w dotyku, a takie uczucie lubi zapewne każda z nas. Ujednolicony koloryt jest kolejną zaletą tego produktu. Jeżeli chodzi o działanie przeciwzmarszczkowe, to po jednym zastosowaniu, z wiadomych względów, nic się nie stało.


Kolejna saszetka mieściła w sobie zabieg liftingujący, który także składa się z dwóch kroków. Pierwszym z nich jest drobnoziarnisty peeling, który należy zaaplikować na twarz okrężnymi ruchami, po czym spłukać letnią wodą. Jeżeli chodzi o drugi krok, należy postępować tak samo jak w przypadku maseczki nawilżającej. Z uwagi na peeling twarzy, tę maseczkę zaaplikowałam będąc pod prysznicem, ponieważ tak było mi po prostu łatwiej. Maseczka jest z efektem chłodzącym, za którym niezbyt przepadam, jeżeli chodzi o twarz, ale nie było najgorzej. Skóra i w tym przypadku była fajnie nawilżona, lekko naciągnięta, choć małe zmarszczki które posiadam, w dalszym ciągu jakie były, takie są. W produkcie znajdują się takie dobre składniki jak olejk makadamia, masło shea oraz witaminy A, E i F.


Na koniec zostawiłam sobie maseczkę antystresową, a że stresów było u mnie ostatnio dużo (zdecydowanie za dużo!), to bardzo chciałam ją sprawdzić. Aplikacja nie różni się niczym od maseczki nawilżającej. Pierwszy krok nanosimy na 10 minut, po czym zmywamy letnią wodą, z kolei drugi krok trzymamy 5 minut dłużej (czyli 15 min) po czym nadmiar znowu zmywamy chusteczką kosmetyczną. Głównym zadaniem tej maseczki według mnie jest wyrównanie kolorytu oraz nawilżenie. Dzięki wyrównanemu kolorowi, skóra wygląda na zdrową i wypoczętą, a efekt nawilżenia dodatkowo to potęguje. Jestem zadowolona z tej maseczki, bo taki efekt uzyskałam, choć nieco delikatniejszy niż myślałam. W przypadku wszystkich tych maseczek producent zaleca stosowanie ich przynajmniej 2 razy w tygodniu dla podtrzymania efektu. Wierzę, że gdybym stosowała je tak jak proponuje producent, mogłabym się cieszyć piękną, odżywioną i promienną skórą twarzy.

Znacie te maseczki? Wolicie te jednorazowe czy w tubkach? A może przyrządzacie własne mikstury?

23 komentarze

  1. Tę maseczkę antystresową chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie podeszły mi te maseczki:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Antystresową też zostawiłam sobie na koniec :) Lubię te maseczki, często używam takich jedno razowych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie by one nie były i tak nie lubię saszetkowców.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zdecydowanie wole mniejsze tubki, które można zamknąć w każdym momencie: *

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam i bardzo je lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety maseczek z Luxury nie miałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kusi mnie wersja antystresowa;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że marka ta kusi mnie swoimi pięknymi opakowaniami i choćby dla nich bym się na coś skusiła. Chociaż maseczki o których piszesz zdecydowanie nie są dla mnie. Suchej cery nie posiadam, a i z oznakami starzenia jeszcze nie walczę. Chyba, że ta antysresowa ewentualnie mogłaby coś zdziałać, ale najpierw 10 minut, a później 15 to za dużo dla tak zabieganej osoby jaką jestem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jeszcze nie miałam do czynienia z tymi maseczkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam je kiedyś w sklepie, ale jakoś nigdy się nie skusiłam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo, bardzo rzadko używam maseczek jednorazowych, ale chyba czas to zmienić, bo można w ten sposób poznać ciekawe produkty:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja twarz nie pamięta już kiedy ostatnio jakąkolwiek maseczkę. Z chęcią się skuszę na te maseczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. nie znam ich, z reguły używam w tubkach

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo interesujące te maski:)
    Ja lubię te w saszetkach, ale pod warunkiem, że wystarczą tylko na jedną aplikację-nie lubię przechowywać napoczętych opakowań i potem pamiętać, że trzeba resztę jeszcze zużyć:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam jeszcze tych maseczek :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie miałam jeszcze okazji testować tych maseczek :)

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam maseczki wszelkiego rodzaju czy to w tubkach czy w saszetkach. Tych zaprezentowanych przez Ciebie nie miałam jeszcze okazji stosować.

    OdpowiedzUsuń
  19. Również lubię stosować na twarz maseczki, czy to kupione czy zrobione w domu;) i najczęściej w saszetkach niż tubkach. Te które przedstawiłaś jeszcze nie miałam, a wyglądają interesująco;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jakoś nigdy nie działają na mnie takie maseczki, wolę glinki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wolę glinki, zwłaszcza zielone :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wolę jednorazowe maseczki, te znam i polubiłam je :D

    OdpowiedzUsuń
  23. ja wolę w tubkach :P zazwyczaj te nie stosuję "na raz", więc zostają mi gdzieś w łazience ;p

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na gromadzenie danych osobowych zawartych w komentarzu takich jak np. nick, imię i nazwisko, adres e-mail. Dane te nie będą wykorzystywane przez Administratora Bloga. Więcej informacji znajdziesz w zakładce "Polityka prywatności".