Jestem blada jak ściana - to wie niemal każdy kto mnie zna. Chciałabym być opalona, ale nie chodzę na solarium i nie lubię wylegiwać się na słońcu - powiem więcej, wręcz tego nienawidzę, więc jak pogodzić chęć posiadania opalonego ciała z totalną awersją do wszystkiego co może opalić? Znalazłam na to sposób i dziś krótko Wam o nim opowiem. Post z pewnością spodoba się osobom, które straciły nadzieję na naturalnie opalone ciało i nie są zwolennikami "chamskiej" opalenizny.
Nigdy nie miałam parcia na mocną opaleniznę - nadmierne opalanie się jest niezdrowe, bo przykładowo skóra szybciej się starzeje, poza tym, bardzo tego nie lubię. Ucieszyłam się gdy w przesyłce od Blogrecommend, znalazłam kilka produktów, które miały pomóc mi w walce z moją bladością, bez większego wysiłku. Jako pierwszy przekonał mnie do siebie balsam Perfecta I Love Bronze. Jest to olejkowy balsam brązujący do jasnej karnacji 4w1. 4 w 1, ponieważ ma za zadanie zbrązowić naszą skórę, nawilżyć ją, odżywić i wymodelować. Dostępny jest także w wersji z przeznaczeniem do ciemnej karnacji. jego koszt to 11,19 zł. Olejkowy balsam polubiłam od pierwszego użycia. Przekonał
mnie do niego już sam wygląd. Opakowanie jest proste, a cała szata
graficzna od razu kojarzy się z czymś do opalania. Butelka jest
plastikowa, zamknięcie na klik. Konsystencja jest dość rzadka, kremowa, o
białym zabarwieniu. Super rozsmarowuje się po całym ciele, dzięki czemu aplikacja jest bardzo dokładna i równomierna.
Opalenizna jaką można dzięki temu balsamowi uzyskać widoczna jest już po 2 aplikacjach. Wcześniej smarowałam balsam tylko na ręce i nie widziałam takiego szybkiego efektu. Wczoraj postanowiłam zaaplikować go na nogi, bo po raz pierwszy założyłam spodenki w tym roku i zrobiłam to dwukrotnie - rano i wieczorem. Następnego dnia wstałam z fajną, bardzo delikatną opalenizną, która miło mnie zaskoczyła. Nie pokażę Wam efektu na zdjęciach, bo zapewne aparat w ogóle tego nie uchwyci. Różnica nie jest kolosalna, ale dla osoby, która zawsze miała blade jak mąka nogi, taka zmiana jest bardzo widoczna. Zauważyła ją nawet moja mama. Balsam poza delikatną opalenizną daje efekt nawilżenia, wygładzenia i odżywienia. Na miejscu producenta nie szalałabym tu z efektem modelowania, bo od tak się go nie uzyska, choćby człowiek w tym balsamie się kąpał. Jestem bardzo zadowolona z uzyskanego efektu, cieszę się, że już nie rażę, aż tak bardzo swoim nieopalonym ciałem. Cena jest dla mnie bardzo zachęcająca, bo to lekko ponad 11 zł i jestem skłonna kupić ten balsam znowu i na pewno to zrobię.
Muszę się też pochwalić Wam pewną dobrą nowiną. Już niebawem zaprezentuję Wam na blogu coś ekstra. Stałam się posiadaczką hamaka-fotela, który jest po prostu cudowny! Muszę jedynie uszyć do niego wygodne podusie, by nadać mu fajny kształt oraz przymocować go w odpowiednim miejscu. Prawdopodobnie będzie on wisiał pod wiatką, która wychodzi od drzwi wejściowych mojego domu. Tym jednak zajmie się już mój tata, ponieważ to typowo męskie zajęcie. Różnego rodzaju śrubki czy inne tego typu produkty, to całkowicie nie moja bajka. W prawdzie do hamaka dołączony jest zestaw do montowania, ale gdyby ktoś kupował hamaki czy inne także gadżety gdzieś indziej, takiego zestawu pewnie nie otrzyma. Wtedy trzeba zaopatrzyć się w nie na własną rękę, a ja w tym celu polecam sklep kristal.net.pl. Znajdziecie tam wszystko, począwszy od śrubek, nakrętek i wkrętów, po pręty gwintowane.
Znacie olejkowy balsam brązujący I Love Bronze od Perfecty? Jak z efektami u Was?
Mam go i bardzo lubię. A na modelowanie nawet nie wróciłam uwagi:)
OdpowiedzUsuńJednak szkoda, że nie pokazałaś efektów na zdjęciu... :D Ja opalać się lubię (i będę :D), ale na razie nie mam na to czasu, więc chętnie wypróbuję ten olejkowy balsam, żeby nie świecić bladością :D
OdpowiedzUsuńW sumie, to nie pokażę efektu z tego względu, że nie mam zdjęć "przed" :D
UsuńRozumiem - nie liczyłaś na opaleniznę haha :D
UsuńSzczerze to nie :) jak zobaczyłam tą konsystencję a'la zwykły balsam, to zwątpiłam - a tu miłe zaskoczenie :)
UsuńCoś dla mnie;p właśnie czegoś szukam bo też jestem blada jak ściana;p
OdpowiedzUsuńJa brązujących balsamów nie używam, ale ciekawa jestem tej nowej serii Bielendy co ciała.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę :) mam jeszcze jakiś balsam bronzujący w domu. Ostatnio nawet troszkę się opalałam.
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam balsamu brązującego, narobiłam sobie takich plam, że teraz tak omijam kosmetyki które zawierają w opisie słowo brązujący że jej :)
OdpowiedzUsuńTen spokojnie możesz używać - opalenizna jest bardzo delikatna i stopniowo się powiększa z kolejnymi aplikacjami. Nie ma mowy o plamach. Zmywa się też raczej równomiernie - krzywdy sobie nim nie zrobiłam :D
UsuńO tego jeszcze nie miałam, ale miałam z Oriflame i był fajny.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze że jeszcze o nim nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńO, w takim razie jutro wybieram się na polowanie! Mam dokładnie ten sam problem i podejście do opalania jak Ty ;) Jak z zapachem tego cuda? Zwykle każdy balsam brązujący właśnie tym mnie odstrasza :/
OdpowiedzUsuńZapomniałam o tym napisać - to nie jest typowy balsam brązujący, bo nie daje takich efektów spektakularnych i co za tym idzie - pachnie cudnie jak prawdziwy balsam! :) zapach jest świeży, taki trochę owocowy :)
UsuńSuper! Już mam swoją butelkę, zapach cudowny! :)
Usuńja mam jeden balsam brązujący i czeka na użycie ;D Troche mam obaw ale spróbuję ;D
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej sięgam po takie balsamy. W tej chwili używam kremu pod prysznic z Lirene i jest całkiem niezły ;)
OdpowiedzUsuńjakoś ostatnio nie stawiam na takie balsamy, chyba nie dla mnie one... polubiłam swoją bladość
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, bo jestem biała jak ściana :-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tym produkcie, ja obecnie stosuję Bielende w piance i jestem strasznie zadowolona :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam balsam tej firmy, który wycofali. Jak czytam jest godny następca :)
OdpowiedzUsuńboję się takich produktów. może dlatego, że mam problemy z aplikacją i nic nie pomaga - zawsze są smugi :D
OdpowiedzUsuńmam go i jestem z niego bardzo zadowolona, daje ładny naturalny efekt, jak muśnięcie słońcem :-)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, słońce bladolicych się nie tyka:) Kilka lat temu chodziłam blada cały rok, teraz nie wyobrażam sobie letniego sezonu bez samoopalacza:)
OdpowiedzUsuńRaczej tutaj smug nie ma sie co obawiac, w koncu to nie samoopalacz tylko meeega delikatnie przyciemniajacy balsam. Rowniez jestem bledziutka i stawiam na ten produkt, jak juz chce wskoczyc w krotkie spodenki badz sukienki bez rajstop, zanim zdaze zlapac troche kolorow od slonca. A przy okazji zapach jest oszalamiajacy :)
OdpowiedzUsuńBalsamy to świetna alternatywa do opalania :)
OdpowiedzUsuńmam i uwielbiam :) dodatkowo ma taki piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńKiedyś nagminnie używałam balsamów brązujących, ale teraz już nie mam takiej potrzeby bycia opaloną :)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony 😊 wcześniej używałam ziaja sopot czy lirene kawowy ale ten wygrał po pierwsze zapachem!- nie czuć smrodku samoopalacza po drugie aplikacja- jak zwykły balsam i żadnych smóg czy zacieków na kolabach i łokciach a po trzecie- wydajniejszy i mimo peelingu nie zmywa się tak szybko i nie brudzi ubrań no cudo wolę ten balsam niż plażę serio!
OdpowiedzUsuńMam w domu dwa balsamy i boje się ich użyć :D
OdpowiedzUsuń