Czytając wrażenia innych blogerek odnośnie produktów marki Stenders bardzo szybko można zauważyć, że są to produkty, które cieszą się dobrą opinią. A ja tak naprawdę nie znam zbyt wielu produktów tej marki. Cieszę się, że dzięki testowaniu boxów mogę poznawać nowe kosmetyki i marki, bo taka właśnie jest ich idea. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam troszkę o żurawinowym kremie do rąk Stenders.
Krem, przynajmniej dla mnie, jest dość nietypowy, ponieważ ma tylko 25 ml i jest to produkt pełnowymiarowy. Nigdy nie miałam jeszcze tak małego kremu, ale od razu wiedziałam, że będę go nosiła w swojej torebce. Dzięki swoim rozmiarom nie zajmuje dużo miejsca, a do tego jest bardzo lekki. Zamknięcie na "klik" - lubię to rozwiązanie.
Konsystencja jest biała, dość gęsta i dobrze rozprowadza się ją po dłoniach. Nie zostawia na nich żadnej lepkiej czy tłustej warstwy, co bardzo mi się podoba, bo chyba nikt tego nie lubi. Zapach jest po prostu piękny. Nie jestem do końca przekonana czy gdybym nie wiedziała, to określiłabym go jako żurawinowy, ponieważ jest to woń dość słodka i nie ma w niej żadnych cierpkich czy kwaskowatych nut, jakie są typowe właśnie dla żurawiny. Nie mogę narzekać, ponieważ słodki wariant żurawiny zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
Z działania kremu jestem zadowolona, ponieważ robi to, co do niego należy, czyli nawilża skórę dłoni i pozostawia ją przyjemną i miłą w dotyku. Podoba mi się, że zapach kremu pozostaje przez jakiś czas na dłoniach. W składzie znajdziemy masło shea, ekstrakt z żurawiny oraz jałowcowy olejek eteryczny. Jedynym minusem jaki znalazłam jest dla mnie cena. Powyższa tuba kosztuje na stronie producenta 22,90 zł / 25ml. Z efektów jakie uzyskałam przy stosowaniu tego kremu jestem zadowolona. Cieszy mnie również fakt, że mogę go ze sobą wszędzie zabrać i nie odczuwać jego wagi czy rozmiarów w nierzadko przepełnionej torebce. Taki mały kremik powinna nosić ze sobą każda kobieta, bo jest to bardzo wygodne rozwiązanie.
Ostatnio mam małe problemy z dostarczanymi do mnie paczkami - rzadko zdarza się, że docierają na czas. Na jedno pudełko czekałam bardzo wiele czasu, a teraz z niecierpliwością czekam na majowe pudełko Shinybox. Zastanawiam się czy osoby mieszkające za granicą również zamawiają pudełka z Polski. Jeżeli tak, to jak to się odbywa? Za pomocą specjalnej strony, jak np. latajacepaczki.pl czy w jakiś inny sposób?
Ostatnio mam małe problemy z dostarczanymi do mnie paczkami - rzadko zdarza się, że docierają na czas. Na jedno pudełko czekałam bardzo wiele czasu, a teraz z niecierpliwością czekam na majowe pudełko Shinybox. Zastanawiam się czy osoby mieszkające za granicą również zamawiają pudełka z Polski. Jeżeli tak, to jak to się odbywa? Za pomocą specjalnej strony, jak np. latajacepaczki.pl czy w jakiś inny sposób?
Znacie produkty marki Stenders? A może znacie ten krem?
chętnie bym powąchała :D
OdpowiedzUsuńLubię małe kremy "do torebki", bo często brakuje mi w niej miejsca ;))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten krem, też mam żurawinowy
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący kremik :) Ja uwielbiam żurawinę w kosmetykach w każdym wydaniu - tym słodkim i bardziej kwaśnym również :) Ciekawe czy krem poradziłby sobie z moją wymagającą skórą. Jesienią i zimą moje dłonie są w koszmarnym stanie :/
OdpowiedzUsuńMoże sobie kupię. Ogólnie lubię Stenders:)
OdpowiedzUsuńbardzo kusi mnie ta firma. Nie wiem dlaczego ale z góry zakładam, że jej produkty są świetne!
OdpowiedzUsuńlubię takie miniaturki, są bardzo poręczne, a 25 ml to nie aż tak mało
OdpowiedzUsuńDla mnie mało ;D Zazwyczaj moje kremy są 2-4 razy większe :D
UsuńCena dosyć wysoka niestety.
OdpowiedzUsuńTrochę drogi jak na taką pojemność. Mimo to chętnie bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńKremik ciekawy ale cena za takie małe opakowanie dość wysoka ;)
OdpowiedzUsuńSama jeszcze nie miałam okazji poznac kosmetyków tej marki, ale kto wie, moze za jakis czas to się zmieni;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kusi ten krem. Miałam takie maleństwo z L'Occitane a był niesamowicie wydajny :)
OdpowiedzUsuńjest też bardzo wydajny, mam już 3 wersje zapachowe :) i wszystkie lubię. Ale wystarczy odrobina i to jest fajne w tym produkcie, wchłania się też szybko :) Na razie jestem zabezpieczona w kwestii pielęgnacji dłoni ;)
OdpowiedzUsuńTrochę drogi jak na krem do rąk, ale chętnie by go wypróbowała głównie ze względu na zapach :D
OdpowiedzUsuńhmmm ale wychodzi drogo.
OdpowiedzUsuńJednak od jakiegoś czasu mam na niego ochotę.
Nie znam wcale tej firmy. Faktycznie jest drogi, czasem nie przeznaczam tyle pieniędzy na balsam do ciała :)
OdpowiedzUsuńMalutki trochę, jestem przyzwyczajona do większych ;)
OdpowiedzUsuńZapach mógłby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńZ marki Stenders najbardziej interesują mnie peelingi do ciała ;)
OdpowiedzUsuńFajne są te żurawinowe, ale naszpikowane chemią, bo większość tego zapachu nawet nie leżała koło żurawiny. Moje ręce są już tak zniszczone chemią, że musiałam się przerzucić na dermokosmetyki. Ale oeparol ma super krem taki z olejem z wiesiołka, minimum chemii i bardzo mi teraz pomaga doprowadzić dłonie do porządku.
OdpowiedzUsuńNie no zapach fajny i rzeczywiscie troche nawilża ale zgadzam sie ze ma za duzo chemii. Z tego powodu musiałam go niestety odstawić :/ kupuje sobie dermokosmetyki do rak bo co skład naturalny to naturalny. Jesli szukacie czegos co sie mało zużywa to polecam oeparol balance
OdpowiedzUsuńTo jest wręcz okropne, jak ja zapominam o kremowaniu rąk :/ Już kremy mam porozstawiane w różnych miejscach, żeby były pod ręką, ale wciąż mi to umyka :/
OdpowiedzUsuńTaki jak ten bardzo przydałby mi się do torebki, niewielki, nie zajmujący wiele miejsca, no i ten zapach... musi być piękny :)
Pozdrawiam ciepło, Agness
Pierwszy raz widzę tą firmę ale zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńnie znam marki, ładne zdjęcia
OdpowiedzUsuńMarkę znam, kremu nie miałam okazji testować.
OdpowiedzUsuń