Ostatnio zaniedbałam kosmetyczne recenzje, więc pora nadrobić zaległości. Tym bardziej, że zdjęcia gotowe od dawna. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Dziś na tapecie mgiełka opalizująca Bielenda Make-up Academie Magic Water. Kosmetyki Bielenda na stałe rozgościły się w mojej kosmetyczce i używam ich zarówno w pielęgnacji ciała, jak i włosów. Mam swoje hity wśród produktów tej marki i jeśli jesteście ciekawi, czy ten produkt do nich dołączy, to zapraszam.
Mgiełka mieści się w plastikowej butelce z atomizerem. Bardzo dobrze radzi on sobie z rozpylaniem produktu. Nie zacina się i tworzy idealny obłoczek mgiełki. Bardzo podoba mi się jej zapach. Przyjemny dla nosa, słodki. Gdy mgiełka długo stoi w miejscu, drobinki opadają na dno i widać wyraźne warstwy. Po potrząśnięciu wszystko się miesza a drobinki pięknie krążą po opakowaniu. To naprawdę fajny widok. Produkt ten jest bardzo uniwersalny. Może nam posłużyć, jako baza pod makijaż, a dzięki swoim opalizującym drobinkom sprawi, że nasz makijaż nabierze blasku, a skóra będzie bardziej promienna i rozświetlona. Ostateczny efekt będzie jednak bardzo subtelny. Jeśli zależałoby Wam na większym rozświetleniu, mgiełkę można zaaplikować na gotowy makijaż. Rozświetlenie będzie zdecydowanie bardziej rzucało się w oczy. Jego trzecią funkcją jest nawilżenie. Może się fajnie sprawdzić przy typowo matowych makijażach.
Bardzo rzadko korzystam z tego typu mgiełek. Na makijaż czasami używam utrwalacz. Jestem ciekawa jak ta drobina wygląda na twarzy .
OdpowiedzUsuńNie używam takich mgiełek :)
OdpowiedzUsuńChyba nigdy jeszcze nie korzystałam z takiego rozświwtlacza, ale tylko dlatego, że zawsze widzualam nie mgiełki, a kremy. A mgiełkę chętniej bym przetestowała.
OdpowiedzUsuńFajny produkt, u mnie się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńTej serii jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam go, latem nie rozstawałam się z nim. Jest jeszcze ta druga różowa wersja, bardziej mega
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam jeszcze z mgiełek Bielendy, ale przyznam, że mam w planie to zmienić.
OdpowiedzUsuńNie korzystam z produktów rozświetlających, moja skóra ma problemy z ich akceptacją. Ale moją córkę może zainteresować taki produkt, dlatego chętnie podsunę jej informacje o nim, niech sprawdzi, czy to coś dla niej. :)
OdpowiedzUsuńTych mgiełek nie używałam jeszcze, ale już mam doświadczenia z taką formą kosmetyku. Skoro mówisz, że jest fajne rozświetlenie to będzie świetny kosmetyk na imprezy.
OdpowiedzUsuńJa takich mgiełek nie używam. Nie bardzo lubie efekt rozświetlonej skóry. Ale znam kogoś kto lubi więc mu zaraz pokaze ten wpis 😉
OdpowiedzUsuńMgiełka to dla mnie zbędny wydatek. Jakoś nie mogę się nastawić na jej używanie, czasami coś mnie natchnie i kupię, a potem przeterminowaną wylewam.
OdpowiedzUsuńMiałam ją i jako rozświetlacz mi się nie sprawdziła - była wszędzie ale nie na buzi. Super jednak działa jako mgiełka do ciała. Te drobinki są po prostu boskie.
OdpowiedzUsuńWiesz, słyszałam zarówno o tej mgiełce, jak i o mgiełkach tego typu w ogóle. Sama nie używałam, Ale bardzo lubię efekt rozświetlenia na mojej skórze.:)
OdpowiedzUsuńsama osobiście nie korzystam z rozświetlaczy, po prostu nie umiem tego robić, ale kiedy oddaję się w ręce profesjonalistek one często go używają, może nie konkretnie tego, ale wiem, ze warto zastosować czasami ;-)
OdpowiedzUsuńPosiadam i bardzo lubię. U mnie już końcówka ale pewnie jeszcze się skuszę w porze letniej ;)
OdpowiedzUsuń